Oglądałem sobie dziś film. Zwiesił się system, bywa. Reset, i powinno być ok. Ale nie było. System nie chciał ruszyć. To samo w trybie awaryjnym. Po kilku podejściach z resetem - ruszył tryb awaryjny. Uruchomiłem Avasta w trybie przedsystemowym. Wiele mi to nie dało, bo zawiesił się na skanowaniu (ok. 1%). Kolejny reset i tym razem zwieszka na identyfikacji sprzętu. Kolejny reset i wchodzę w Bios. Widzę dyski, napęd - wszystko niby ok, klikam enterem na dyski, mogę je ustawiać, klikam na napęd... i zwieszka. Ok... padł napęd? Wyłączyłem kompa, wypiąłem wtyczkę z dvd. Ponowny rozruch i wszystko śmiga aż miło. Rozwiązanie samo mnie naszło. Jednak... Zauważyłem pewną różnicę w działaniu samego systemu. Dotąd kliknięcie na menu start wiązało się z pewnymi opóźnieniami (sekunda, może dwie), teraz po wypięciu napędu całe menu start wyświetla się błyskawicznie, zawartość okienek też, zwłaszcza tych z mnóstwem plików i folderów. Zasilacz jest praktycznie nowy, ma nieco ponad pół roku - specjalnie był dobierany pod większą ilość urządzeń. Czy może to mieć jakiś związek? Że odetchnął trochę, bo ubyło mu jednego urządzenia?